piątek, 16 stycznia 2015

Spłońmy razem.

Jakimś cudem udało mi się trafić ze znajomą na ostatni seans trzeciej części Igrzysk Śmierci, Kosogłosa. Jakimś cudem, bo nawet zastawaniałem się czy by nie pójść w weekend, ale mieliśmy już gotowy plan na czwartek. Problem pojawił się podczas rezerwowania biletów.
W piątek już nie było.
I teraz popełnię notkę po czwartkowym obejrzeniu.



Jestem po przeczytaniu całej trylogii już spory czas temu, może 3 lata, coś koło tego. Igrzyska jako książka podbiły moje serce postaciami, fabułą, a przede wszystkich realizmem. Wiem, że jest on trochę na wyrost, to nie jest książka w pełni możliwa, ale wciąż prawdopodobna, I Katniss ma charakter. Dodam też, że czytając przesiąka się niesamowitym klimatem Panem, naprawdę wciąga się w rebelię, ale i zwykłe problemy mieszkańców tego pokręconego kraju.
Tak, zdecydowanie jestem fanem książek, może nie obsesyjnym, ale wciąż fanem.

Z seansu wyszedłem w pełni zadowolony. Wręcz zachwycony.
Pojawiło się wszystko to co chciałem i, o dziwo, twórcom idealnie udaje się wpasować w moje osobiste teorie na temat lokacji. Szpital został dla mnie pokazany idealnie, tak samo jak podczas czytania zwiedzałem właśnię tę filmową Trzynastkę.
Nawet na chwilę nie czułem tego zażenowania, które w pewnym momencie towarzyszyło mi kilkukrotnie w trakcie ekranizacji Harry'ego Pottera (kocham te ekranizacje, kocham HP całą duszą, ale nie można udawać, że to były wyjątkowo dobre filmy). Tutaj wszystko pasowało. Nawet ewidentnie komputerowa stylizacja pewnego bohatera w ostatnich scenach zamykających tą część (wiem, że kto chciał obejrzeć już obejrzał, ale wolę unikać bardzo dużych spoilerów) nie budziła we mnie niekorzystnych emocji. Efekty były konieczne, dla dobra aktorów.

Ciężko też jest pisać nie odnosząc się do całej książki, którą znam. Kilka scen z punktu widzenia osoby "wiedzącej" dostaje kolejny ładunek emocjonalny, dość ciężki, ale jak najbardziej satysfakcjonujący.

Film został podzielony na dwie części, a kolejna pojawi się w kinach w listopadzie, więc mamy dziesięć miesięcy wesołęgo czekania. Nie jestem z tego powodu niezadowolony. Cieszy mnie nawet, że ta część dostanie więcej czasu na dokładne oddanie książki, bo pierwsza część działa bardzo dobrze. Nie czułem dłużyzn, nie zarejestrowałem niepotrzebynch scen. Tylko to co miało być oprawione świetną oprawą audiowizualną. Chciałbym się wypodziedzieć o tej audiowizualności, ale mogę powiedzieć tylko, że mnie kupiła. Jak cały film zresztą,

Jeśli jeszcze nie Widziałeś (tak, mówię do Ciebie) Kosogłosa to cóż, jedyne co mogę polecić to czekanie na dobrą jakość i cieszenie się filmem. Bo jest czym.

I dodam, że wyszedłem z filmu pełem tumblr'owych "feels'ów" i stąd kończący wpic gif.

PS/ Piszę to jako fan i moje opinie są zbyt entuzjastyczne i ogólnie pozytywnie ukierunkowane. Nie robię nic poza opisanie jaki ten film był super, bo dla mnie był super. Minęła ponad doba od kiedy opuściłęm salę kinową i wciąż myśląc o tym co widziałem, czuję, że to było perfekcyjne. Definitywny koniec.

PS2/ I zarówno w filmie jak i w poprzedzających go trailerach przewijało się mnóstwo aktorów z Gry o Tron, co sprawia wrażenie, że przekupują nas, że w tym roku żadnego szóśtego tomu nie będzie.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...