poniedziałek, 30 września 2013

Dlaczego ja?

Dobrze, stało się więc.
Blog został założony. *grobowa cisza nastaje*
Nie wiem co z tego wyniknie, ale mam nadzieję, że przede mną (nie mam pojęcia czy pisze się to razem czy osobno, czy w jeszcze jakiejś innej konfiguracji) trochę więcej niż dwa tygodnie prowadzenia go. (Czyżby ten nawias w środku zdania sprawił, że stało się ono absolutnie nieczytelne?) Mam wenę na pisanie i dużo myślę, więc co może pójść nie tak? Wszystko? Nie chcę zapeszać sam siebie.
Stop.
Będzie miło i będzie miła twórczość.

Jakby ktoś nie wiedział jak miło się przywitać.

Kultura popularna (popkultura, kultura masowa) – charakterystyczny typ kultury powszechnie dostępny i praktykowany (faworyzowany, lubiany) przez "masy", "lud" czyli liczne i szerokie rzesze ludzi, przy tym zasadniczo jest to pojęcie zawężone do obszaru kultury symbolicznej, szczególnie tej związanej z działalnością intelektualną, artystyczną (estetyczną), zabawowo-rozrywkową (ludyczno-rekreacyjną). Kultura popularna oznacza więc zasadniczo tyle co egalitarnie zorientowana sztuka.
Rzecze Wikipedia.

Dałem tu ten cytat, ponieważ głównie w tym kręgu będzie obracał się mój blog. Popkultura. Ponadto zacytowałem ten fragment, żeby każdy nie mający wcześniej styczności z tym pojęciem wiedział dokładnie co to znaczy. (Ironia ostateczna.) A dla osób, które są na moim poziomie intelektualnym krótkie wyjaśnienie dwóch haseł, które mogą być niejasne.

Co to kultura symboliczna?
«nie mam pojęcia jak to logicznie wytłumaczyć, cóż, mamy tu do czynienia z kulturą i symbolami»
Co to znaczy egalitarnie?
«egalitarny - dążący do równouprawnienia, zrównania»

Ten akapit miał być na końcu, ale będzie tutaj. W sumie im wcześniej to napiszę tym lepiej. Nie chcę tu wyrzutów, że zatajam informacje o sobie.
Rysuję, więc. Blog ten nie będzie miał w swojej idei wyłącznie popkultury, ale będzie też kultura i ogólnie pojęta sztuka. Czemu nie. Będę tu też publikował rysunki o tematyce tak różnej jak różne są (aczkolwiek, będą) zamieszczane tu wpisy. W przypadku weny istnieje szansa na pojedyncze rysunki dopasowane tematycznie do treści wpisów, ale nie zawsze. Mam też swoje życie prywatne.
(#haha, #bardzośmieszne)
Nie wiem jeszcze jaką do końca formę przyjmie ta moja twórczość, ale cisza, bo ten pomysł jest fajny i nie chcę stracić do niego zapału. Zapału twórczego, rzecz jasna.
O, i jeszcze jedno. Blog ten będzie wzbogacony gifami pochodzącymi z dumnego serwisu tumblr. Tak nawiasem, to się czyta „tumbler”, a nie łamiące Polakom język „tumblr”.

W roli kontynuacji.
Wpis ten traktuję jako wstęp, więc powiem (w zasadzie, napiszę) co mnie do tego sprowokowało. Wiem, że to złe słowo, ale je lubię. I nie wiem jak inaczej mógłbym wysłowić to co mam na myśli.
A więc, zaczynamy!

#1 ~ Zwierz popkulturalny. http://zpopk.pl
Radosną zwierzową twórczość zgłębiam już od roku (września 2012) i muszę powiedzieć wam jedną podstawową rzecz. Lubię zwierza. Lektura zwierzowych wpisów sprawia, że czuję się mądrzejszym człowiekiem i chcę zgłębiać odmęty popkulturalnego uniwersum. Choć do bycia zwierzem brakuje mi wiele i nigdy nim się nie stanę. Zwierz może być tylko jeden.
To punkt pierwszy, bo gdyby nie zwierz to nigdy nie zainteresowałbym się czymś takim jak popkultura.

#2 ~ Chcę się rozwijać jeśli chodzi i świat kulturalnie-popkulturalny.
Nie jest to punkt pierwszy tylko dlatego, że ta pozycja jest już zajęta. I gdyby tej pierwszej pozycji nie było, to nie wiedziałbym, że chcę cokolwiek rozwijać.
(Koniec rozczulania się nad zwierzem.)

#3 ~ Brytyjskość ogólnie pojęta.
Lubię brytyjskość. Lubię o niej pisać i oglądać jej twory. Mój ulubiony serial jest brytyjski (Doctor Who, na razie nie wyjaśniam co to, bo na tym blogu wiele pojawi się o tym właśnie serialu). Sherlock od BBC z Benedictem Cumberbatchem też jest miłym argumentem do blogowania. Ostatnio dowiedziałem się też, że Florence Welch (którą lubię i szanuję z czegoś tak cudownego jak Florence and the Machine) jest Brytyjką. Tyle radości.

#3.1 ~ 221b Baker Street. http://221b.blox.pl/
Miły dla oka blog z treścią bardziej brytyjską niż sama królowa. Niby jakim cudem miałbym nie lubić czegoś bardziej brytyjskiego od samej królowej?

Kontynuując notkę wstępową. ~
Pisać będę tu o rzeczach, które zaprzątają mi głowę, a że siedzę w „Internetach” to będą to dziwne rzeczy. Będzie trochę wianków, fezów, „fangirlowania” („fanboyowania” brzmi idiotycznie). Mój stan umysłu na wszelkich możliwych testach osobowościowych to „Fanboy. Zanim postanowisz nawiązać jakikolwiek kontakt skonsultuj się z lekarzem lub farmaceutą.” Stan ten odnosi się szczególnie do bardzo brytyjskiego serialu Doctor Who.
(OhMyGallifrey. #50thAnniversary. Teaser 8 sec i teaser 5 sec. #WherestheTrailer. Nomomomomom. Matt#1. Whouffle4ever. Omomomom.)
Ale poza tą słodką słabością staram się być normalnym. (…) LOL. Dobry żart. Nie po to zakładam tego bloga, żeby być normalnym.
Heh.

Nie wiem czemu napisałem wpis o tym czemu zaczynam blogować. Naprawdę. Skoro chcę blogować to nikt mi nie zabrania i nie ponagla.
(Pomijając oczywiście głosy w mojej głowie.)
Ale czy komuś zdarzyło się kiedykolwiek chcieć czegoś bez powodu?

Na zakończenie żegnająca się uroczo wiktoriańska Clara-guwernantka w wykonaniu uroczej Jenny-Louise Coleman.

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...