wtorek, 30 grudnia 2014

Ciężko czasem uwierzyć w magię.

Chciałbym zrobić pełną recenzję Once Upon a Time (dla zaznajomionych z polskim tytułem - Dawno, Dawno Temu) tak jak kiedyś mi się zdarzało. Opisać muzykę, opisać zdjęcia, opisać grę aktorską. Ale...

Tutaj pojawia się kryzys, przez który przerwałem przed wakacjami swoją amatorską działalność. Nie mam ani grama podstaw, aby wpowiadać się na takie tematy na poważnie, jak to wcześniej robiłem. Albo przegląd co tam fajnie, a co tam niefajnie, scena po scenie. Patrząc na to pod kątem czasu wcale nie wydaje mi się to takie fajne. Może to co teraz zrobię będzie z punktu widzenia czasu będzie zbyt nudne, nieciekawe i strasznie subiektywne. Jednak spróbuję, pobawię się w bloga popkulturalnego pod trochę inną odsłoną.

Za co kocham Once Upon a Time?
(i jak zwykle ostrzegam przed spoilerami, ale chociaż jestem aktualny z wydarzeniami to pominę odcinek 12 sezonu 4, bo jest bardzo ważny i może nawet poświęcę mu osobny wpis)


Za Emmę Swan. 
Pomimo pierwszego skojarzenia, które wcale nie przyszło do głowy, dopiero Internet to zrobił, Emma Swan ma naprawdę niewiele wspólnego z Bellą Swan. Ma charakter, jest konsekwentnie napisana i kupuję ją całą. I za to, że jej postać się rozwija, mam mocne i słabe strony, stara się uciec, ale wie, że dłużej już nie może. Za to, że w pełni zasłużyła, żeby być główną bohaterką tej historii.

Za Złą Królową... em, Reginę.
Pokochałem ją od razu. Pierwsza scena i na wstępie postać, którą lubiłem i lubię tylko mocniej i mocniej z odcinka na odcinek. Ma ona idealny potencjał do bycia najgorszą złą, ale także do najpiękniejszej transformacji w serialu. Bo w końcu nikt nie rodzi się zły.

Za Henry'ego.
Tak, uwielbiam jak na ekranie pojawia się ten sztywny i starający się za bardzo grać dzieciak. Takim go kupuję. Takim go uwielbiam. W trzecim sezonie jego rola jest bardzo duża i ewidentnie widać, że [tu podaj imię zabawki Rumpela otrzymaną od szanownego pana taty] to dla niego zbyt duże wyzwanie to wciąż mnie kupił. I chyba wiem dlaczego. Za to najsłodsze "I'm your son" jakie usłyszałem.

Za Rumbelle.
(kocham nazwę tego shippingu)
Piękna i Bestia, jak to może się nie udać? No właśnie, nie może. Rumpelstiltskin [nauczyłęm się to i wymawiać i pisać] i Bella to jedna z moich ulubionych par serialu, są dynamiczni, są dla siebie wszystkim, a ty mimo to wiesz, a przynajmniej ja, że to nie może się udać. I czekasz aż się nie uda, a czekając coraz bardziej wpadasz w pułapkę tych świetnie prowadzonych postaci. 
(tak bardzo bez spoilerów)

Za trójkąty miłosne.
Które są, a jakoby ich nie było. Emma i jej wady, wieczna chęć ucieczki od zaangażowania sprawia, że sytuacja jest o wiele ciekawsza niż gdyby otwarcie kochała obu, bo ona otwarcie chce się gdzieś ukryć, schować przed decyzją. I bardzo dobrze, że w międzyczasie umie też wziąć życie we własne ręce i żyć, a nie płakać nad tym kogo kochać. Sory, Neal.

Za muzykę.
Co mam mówić [pisać]. Intro w wersji 2minutowej z YouTube jest śliczne. I kochane. Idealne.

Dochodzę teraz do momentu gdzie pewnie zacząłbym wymieniać i wymieniać, i opisywać wszystkie postacie po kolei bez celu, bo osoby czytające to pewnie są albo na bierząco, albo po prostu wiedzą co się dzieje. Więc teraz, zamiast gmatwać się w kolejne wymyślne powody podam jeden, który chyba każdy kto darzył Once Upon a Time cieplejszym uczuciem, potwierdzi.


Za magię.
Tylko za to. Dlaczego kocham Doctora Who? Bo wszystko może się zdarzyć. Dlaczego kocham OUaT? 
Bo wszystko się może zdarzyć!

W naszych szarych czasach, gdzie każdy musi dążyć do swoich celów [przynajmniej w większości] po trupach, chciałoby się, żeby ktoś nagle, magicznie, zapukał do Twoich drzwi, i ten ktoś to dzieciak, ktokolwiek, chcący, żebyś to TY użył swoich supermocy i uratował miasto, o którym nikt nie wie. Gdzie okazuje się, że jesteś zaginionym dzieckiem Śnieżki i Charminga, i jedyną osobą zdolną powstrzymać klątwę Złej Czarownicy! Gdzie możesz być Wybawcą i chcąc, nie chcąc odkryjesz niespodzewane pokłady odwagi, energii i wiary, że wszystko będzie dobrze. 

Tego dzisiaj bardzo brakuje. I nawet jeśli OUaT ma swoje wady, nie przeczę, że je ma, to właśnie pokochałem je za to przesłanie

Dziękuję :)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...